niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 2



*perspektywa Harry’ego*

Wyszedłem, bo nie chciało mi się tłumaczyć temu nowicjuszowi. Nie miałem się przecież z nim zaprzyjaźniać. Jestem tylko Jego dilerem a nie zaraz pieprzonym przyjacielem. Wkurwiony, jak cholera wyszedłem z „gabinetu” i poszedłem szukać Kate. Gdzie do kurwy nędzy podziała się ta suka?! Wychodząc zacząłem rozglądać się po całym pomieszczeniu w poszukiwaniu mojej dziewczyny. Jak by nie było, ona jest moją dziewczyną i nie zamierzam się tego wstydzić, mimo że nie pracuje w zbyt ciekawym miejscu. Mimo, że ja odszedłem z pracy w klubie Go Go, ona wciąż tam pracuje. Wciąż robi pokazy dla facetów tam, ale ja mam to w dupie. Ważne, że kiedy jesteśmy razem ona zaspakaja tylko mnie i tylko moje potrzeby. To mi wystarczy, żeby zapomnieć o tym, co robi. Zajęło mi jakiś czas, żeby znaleźć jej dupe bujającą się na parkiecie z jakimś gościem. Wkurwiłem się, nie będę tego ukrywać. Miała na mnie po prostu zaczekać przy barze, czy to jest kurwa aż takie trudne do pojęcia?! Podszedłem do niej i nie chcąc od razu wzniecać bójki, mimo że w środku się we mnie gotowało, delikatnie odciągnąłem ją od na oko 40-letniego kolesia i pociągnąłem w stronę baru.

- Czy ty kurwa nie umiesz opanować swojej dupy na chwilę i poczekać na mnie, jak trzeba było?! Musisz od razu tańczyć jakieś dziwkarskie tańce z jakimiś gośćmi?! Nie jesteś w pracy 24 godziny na dobę, wiesz? Teraz chyba jesteś ze mną, nie?! – wykrzyczałem w jej twarz, wymachując rękami i w ogóle nie zastanawiając się nad konsekwencjami moich słów. Zasłużyła sobie dziwka.
- Nie denerwuj się, Harry. To był tylko taniec. Przecież długo Cię nie było, a ten koleś zaprosił mnie do tańca. Jesteśmy w klubie, Harry. Ja też chcę się rozerwać, wiesz? Nie chce mi się siedzieć tu i czekać aż w końcu załatwisz swoje interesy i łaskawie się mną zainteresujesz!– wkurwiła się chyba równie mocno co ja, ale muszę przyznać, że to było bardzo podniecające widzieć ją w takim stanie. Kurwa, ogarnij się jesteś w pracy, Harry!
- Dobra, chcesz jeszcze zatańczyć, czy zwijamy się do domu? – złagodniałem, widząc jak bardzo ona także się wkurzyła, no i jak bardzo mnie to podnieciło.
- Z Tobą chcę tańczyć zawsze. – uśmiechnęła się i oplotła ręce wokół mojej szyi czekając aż ją pocałuję.
- Ah, tak. – uśmiechnąłem się figlarnie i pociągnąłem ją na parkiet, nie całując jej. Niech sobie zasłuży. 

Zaczęliśmy tańczyć do bardzo głośnej muzyki. Poniosła nas. Patrzyłem w jej niebieskie oczy, ale nie było w nich zbyt wiele blasku. Była moją dziewczyną, ale szczerze jej nie kochałem. Traktowałem ją raczej jako dziewczynę do pieprzenia, niż jako dziewczynę do długoletniego związku, z resztą widać było po niej, że ona do mnie też nie czuje zbyt wiele. Czasem zachowywaliśmy się jakbyśmy serio się kochali, ale to były tylko pozory, no bo jak można kochać szmatę? Jak można kochać dziewczynę, która sama siebie nie szanuje i oddaje się za pieniądze? W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Tak bardzo zatonąłem w swoich myślach, że zapomniałem że jest ze mną Kate. Próbowała coś do mnie wykrzyczeć, ale nie wyszło jej to, ponieważ muzyka była za głośna. Puknęła mnie w ramię, pokazując że chce iść się napić, więc skinąłem w jej stronę głową i zacząłem ciągnąć ją w stronę baru. Im później się robiło do klubu przychodziło coraz więcej ludzi. Kurwa muszę zacząć przychodzić tu częściej, bo tylu ludzi w 1 klubie, to dużo klientów, a dużo klientów to dużo forsy. Kiedy wreszcie przepchaliśmy się do baru, Kate postanowiła zamówić drinki, więc podałem jej i sobie karty z drinkami, które były kurewsko drogie, ale czego się nie robi, żeby uszczęśliwić swojej kurwa dziewczyny… Powinienem z nią zerwać. Jak na nią patrzę, to zaczyna chcieć mi się rzygać. Muszę się odseparować od przeszłości, a Kate jest jedną z rzeczy, która mi o niej przypomina. Ponownie zapomniałem o towarzystwie dziewczyny, ale tym razem to ona wytrąciła mnie z równowagi. Na chwilę straciłem ją z pola widzenia, na chwilę się zamyśliłem, a jej już nie było. No kurwa znowu się gdzieś zapuściła w jakimś pieprzonym tańcu, czy jak? Przypierdolę jej kiedyś, przysięgam. Wstałem z wysokiego krzesła przy barze i poszedłem jej szukać, znowu. Nie można jej kurwa spuścić z oczu na 5 minut, bo już się puszcza. Jak widać dziwka w pracy, to dziwka nie tylko w pracy. Nie wiem co mnie podkusiło, ale poszedłem w stronę drzwi, które zauważyłem. To nie były drzwi ani trochę podobne do tych, do których wszedłem razem z tym chłopakiem wcześniej. Coś w mojej głowie mówiło mi, że powinienem. Przepchałem się przez tłum ludzi, co zajęło mi jakieś 10 minut. Droga z baru była krótka, ale było tak ciasno, że nie szło nawet spokojnie pooddychać. Kiedy wreszcie dotarłem do drzwi rozejrzałem się, żeby sprawdzić czy nigdzie nie widać tych jej platynowych włosów, które cholernie rzucają się w oczy. Nie było jej. Stanąłem bliżej drzwi i zacząłem nasłuchiwać czy może nie trafię do kolejnego gabinetu, czy coś. Usłyszałem śmiech, męski śmiech. Nie mogłem się powstrzymać i z ogromnym impetem wparowałem do środka i zobaczyłem dziwkę w akcji. Była z tym samym kolesiem co przedtem, tylko teraz w wyraźnie bardziej intymnej sytuacji. Ona mu kurwa robiła loda. Nie wytrzymałem i pięścią przyłożyłem kolesiowi prosto w zęby. Nim zdążył cokolwiek zrobić uderzyłem go po raz kolejny i kolejny. Kiedy już nie był w stanie się ruszać splunąłem na niego.

- Jesteś dziwką, kurwa. Jesteś pieprzoną dziwką i nie mam zamiaru już więcej się z Tobą pieprzyć zrozumiano?! – krzyknąłem i chciałem wyjść z klubu, ale zauważyłem, że zbliża się coś zupełnie niespodziewanego.


*perspektywa Louis’a*

Wyszedł z gabinetu zostawiając mnie tam samego. Siedziałem i zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem. Jestem synem jednego z najbogatszych ludzi na świecie i zamiast cieszyć się z tego , dołuje się. Ojciec zawsze mi powtarzał: "Jeśli czegoś pragniesz, dąż do tego i nie przejmuj się opinią innych, bo oni robią to z zazdrości". Miał racje. W szkole miałem najlepsze oceny, byłem najlepszy w klasie. Ale to nic nie zmieniło byłem nazywany frajerem, wieśniakiem, kujonem. Chodź każdy myślał, że dzięki kasie będę miał znajomych nigdy ich nie miałem. Byłem odludkiem i nigdy do niech nie pasowałem ...

-Wyjdź z tego pokoju!- ktoś się udarł
-Wyjdź mówię coś! - Ktoś powtórzył i dopiero go zauważyłem. Wysoki, gruby, obleśny, stary gościu stał w drzwiach gabinetu z jakąś dziewczyną.

Chodź to był mój gabinet nie miałem ochoty się kłócić i posłusznie wyszedłem. Skierowałem się do baru. Napiłem się jednego drinka, później drugiego. Nabrałem ochoty do tańczenia. Chciałem się rozerwać ale nie udało mi się. Ktoś przerwał muzykę... Była to policja

- Kto jest właścicielem tego klubu? 
-J...jaaa - powiedziałem, podchodząc do nich - Co się stało, że państwo tu są?
-Dostaliśmy wezwanie, że właśnie w tym klubie jest rozprowadzana maryśka i inne narkotyki - powiedział niski, rudy policjant
-To niedorzeczne! Nigdy bym nie pozwolił na coś takiego! - udarłem się
-Hm... Ciekawe ciekawe - odpowiedziała policjantka
- My jesteśmy innego zdania.
- Co ma pani na myśli?
- Podobno to właśnie pan ma coś z tym wspólnego. 
- Serio? To jakaś pomyłka 
- Porozmawiamy sobie o tym na komisariacie.


Musiałem przerwać całą dzisiejszą imprezę. Podszedłem do baru przekazałem kluczyki od klubu barmanowi i kazałem zamknąć klub i oddać później je mojemu ojcu.



*pół godziny później*

- Lepiej się przyznaj - udarł się policjant
-Ale ja nic nie zrobiłem. To są jakieś wasze wymysły.
-Taaak serio? 
-Tak - powiedziałem chowając ręce w kieszeń - Nie będę rozmawiał z wami dopóki nie będzie mojego prawnika.
-Tak sobie pogrywamy, panie Tomlinson? - Uderzył z całej siły pięścią w stół stojący przed nim. 
- To, że jest pan bogaty nie oznacza , że możesz wszystko.
-Hm... W sumie mogę wszystko - uśmiechnąłem się cwaniacko 
- Nie możecie mnie przetrzymywać, powtarzam kolejny raz ja nie mam z tym nic wspólnego!
-Wyciągnij ręce z kieszeni gównarzu ja ze mną rozmawiasz - udarł się 
- Mowie coś! - powtórzył
-Nie!
-Coś Ty powiedział? - wrzasnął i zaczął zbliżać się w moim kierunku
-Spokojnie, spokojnie  bo panu żyłka pęknie. 


Odpowiedziałem rozbawiony po czym wyciągnąłem szybko ręce z kieszeni. Wypadło mi coś  z niej. FUCK! To była maryśka. Zapomniałem, że resztę schowałem sobie na później. Miałem nadzieję, że on nic nie zauważy ale jak to mówią:" Nadzieja matką głupich" i nie udało mi się…

-Coś chyba panu wypadło? - podszedł i podniósł 
- Czyżby to maryśka? Teraz to panu będzie dobry adwokat potrzebny. - nic nie powiedziałem, po prostu milczałem.
-Proszę go wyprowadzić.


No to teraz mam przejebane . Jestem zamknięty na dołku i posiedzę sobie zanim ktoś nie wpłaci kaucji za mnie. Zajebiście. Jedynie czego najbardziej się boje to reakcji rodziny jak się o wszystkim dowiedzą. Żeby tylko teraz nie wyjechali. Oczywiście znając moje szczęście właśnie się pojawili…


-Tomlinson, ruszaj dupe ktoś do Ciebie. - powiedział strażnik a ja podszedłem do niego. 
- Rodzice przyjechali do Ciebie, chodź za mną.

Zrobiłem tak jak mi kazał . Zaprowadził mnie do małego ciasnego pokoju . Ściany były koloru szarego, a na środku pokoju stał stolik a przy nich państwo Tomlinson. Wziąłem głęboki oddech  i podszedłem do nich.


-Co Ty sobie gówniarzu wyobrażasz! Nie tak z matką Cie wychowaliśmy! Maryśka? Serio?! I to jeszcze w moim klubie! - zaczął wydzierać się na cały głos wkurwiony ojciec.
-Proszę o cisze! - Upomniał go strażnik.
-Ale tato! Mogę wszystko wyjaśnić - powiedziałem
-Nie mam zamiaru Cie słuchać! Dla mnie jesteś już nikim. Wynająłem Ci dobrego prawnika i wyjdziesz z tego, ale masz wyprowadzić się z mojego domu. -  odpowiedział
-Mamo powiedz coś - milczała
-Nie jesteś już moim synem. Straciłem do Ciebie zaufanie. 
-Ale, ale... 
-Skończyliśmy już rozmowę - ojciec skierował się do strażnika
-A przepustka? Mam tu siedzieć? 
-Będziesz miał dużo czasu na przemyślenie wszystkiego - odpowiedział i skierował się w stronę drzwi, matka poszła za nim
-Tomlinson, Ty jeszcze nigdzie nie idziesz . Masz kolejnego gościa 
-Kogo ? 
-TWOJEGO CHŁOPAKA - powiedział strażnik
- A tak w ogóle nie wyglądasz na geja…
-Bo nim nie jestem - opowiedziałem cicho tak, że strażnik nie usłyszał.


Usiadłem przy stoliku i czekałem na "MOJEGO CHŁOPAKA"  Byłem bardzo ciekawy kto był tak mądry i się za niego podał?

-Witaj stary - usłyszałem znajomy głos za moimi plecami, obróciłem się. To był on. Harry.
-Cześć , czego tu szukasz? 
-A może milej? - odparł – Powinieneś cieszyć się na mój widok 
-Pfff… - tylko to zdołałem powiedzieć.
-Jestem twoim chłopakiem - podkreślił dwa ostatnie słowa tak, że nawet strażnik je usłyszał
-Pojebało Cie do końca? Nie jestem żadnym gejem! - udarłem się
-A chcesz stąd wyjść? 
-Oczywiście, że chcę stąd wyjść.
-To nim jesteś. Innego pomysłu nie miałem jak mógłbym Cie stąd wydostać - przerwał na chwile i popatrzył na mnie 
- Wpłaciłem kaucje i możesz wychodzić.
-Niee nie - odparłem - To chyba jakieś żarty? 
-A widać jakbym żartował? 
-Noo nie…
-To podnoś swoją śliczną zgrabną dupe i idziemy stąd. Nie mam zamiaru ani chwili dłużej tu siedzieć. - powiedział chłopak
-Ja tym bardziej.
Wstałem razem z chłopakiem i udaliśmy się w stronę wyjścia.
-Panie Tomlinson - powiedział policjant
-Tak, słucham? - odpowiedziałem
-Do następnego razu - uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko.
Czy ja śmie czy właśnie policjant zaczął mnie podrywać?
Nie miałem zamiaru ani chwili dłużej tu być i wyszedłem na pole jak najszybciej. Zacząłem szukać Harry’ego , bo go nigdzie nie było.
-Tuuuu! - udarł się, stał przy samochodzie i czekał aż podejdę.
-Czemu mi pomagasz? - zapytałem
-.... - nic nie odpowiedział
-Czemu mnie wyciągnąłeś? - zadałem mu kolejne pytanie, ale ponownie nie dostałem żadnej odpowiedzi.
-Do cholery! Styles odpowiedz mi! - udarłem się.
-Zatkaj się i wsiadaj do samochodu 


Odparł i wsiadł na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w ciszy. W mojej głowie wciąż roiło się od pytań, chodźmy o to dokąd jedziemy, ale nie chciałem jeszcze bardziej denerwować mojego „wybawcy”, więc postanowiłem milczeć...

 ~~~~~~~~~~

Wiadomo, że bardzo chcemy, żeby Wam się podobało i żebyście zostawiali komentarze i polecali bloga znajomym. Więc składamy do was bardzo serdeczną prośbę o rozgłos naszego bloga. Z góry dziękujemy, nawet jeśli tego nie zrobicie. A rozdziały będziemy wstawiać co tydzień w sobotę. Postaramy się być regularne :))

Natalia i Olivia

3 komentarze:

  1. Dobrze się zapowiada, ale zdecydowanie za dużo przekleństw :/ ...
    Jeśli byłyby one ograniczone myślę, że lepiej by się czytało :)
    Oczywiście nie że nie ma ich wgl, bo byłoby do dupy ale tak troszkę nie zaszkodzi :D
    Zapraszam na mojego bloga :) dopiero zaczynam
    http://onedirection-and-babi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaa , zajebisty!
    pisz dalej :D
    tylko jakieś konkrety noo :D
    hahaha najlepiej ruchanko xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuuuu Harry wybawca ratuje biednego Louisa z tarapatów HOW SWEEEEEEEEET ;) Podpisuję się pod pierwszym komentarzem, a ty Oliwio zamiast narzekać ciesz się, że na ciebie dzisiaj nie nakrzyczałam, chociaż bardzo chciałam :D Ale piszcie dalej, zapowiada się obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń