sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 3.



*perspektywa Harry’ego*
Kiedy jechaliśmy samochodem po raz kolejny się zamyśliłem. Zastanawiałem się dokąd mam pojechać? Kiedy byłem na komisariacie i czekałem na rozmowę z Louisem niechcący podsłuchałem jak jego ojciec się wydziera i zabrania mu wrócić do domu. Nie miałem zielonego pojęcia co zrobić z tym faktem, więc sam nie wiem dlaczego jedynym pomysłem jaki wpadł mi do głowy, było moje mieszkanie. Prawdopodobnie nie było nawet w połowie tak wypasione jak jego dom, ale mam to w dupie. Ważne, że w ogóle ma gdzie spać, niech się cieszy. Myślenie zajęło mi praktycznie całą drogę, bo nim się spostrzegłem byliśmy już pod moim mieszkaniem. 

- Już jesteśmy – odezwałem się, a chłopak spojrzał na mnie zarówno z ciekawością jak i zaintrygowaniem wypisanym na twarzy.
- Co my tu robimy?
- A jak Ci się wydaje? Wysiadaj i nie zadawaj tyle pytań, bo mnie to wkurwia, jasne? – powiedziałem. 

Bardzo chciałem, żeby wreszcie przestał pytać mnie dlaczego go uratowałem? Dlaczego wpłaciłem tą kaucję? Dlaczego mu pomogłem? A chuj wie dlaczego to zrobiłem. Może dlatego, że to po części była moja wina. Nie powinienem sprzedawać takiemu typkowi żadnego towaru, nie ważne ile by mi zapłacił. Widać było, że sobie z tym nie poradzi. Był zwykłym mięczakiem i idiotą. Tak samo jak ja kiedy mu to sprzedałem, ale teraz i tak już za późno więc nie mam zamiaru się nad tym użalać.
- Powiedz mi przynajmniej dokąd idziemy, bo ja też zaczynam się denerwować. – wypalił po chwili ciszy.
- Idziemy do mojego mieszkania. – powiedziałem wchodząc do wysokiego budynku, w którym mieszkałem. 

Chwilę nam to zajęło, ponieważ mieszkałem na ostatnim piętrze, a tam nie było windy. Lubiłem to miejsce, ponieważ nie miałem żadnych natarczywych sąsiadów i nie przeszkadzało mi to, że codziennie muszę przemierzać tyle schodów. Louis, widać było, że nigdy wcześniej nie był w takim miejscu, bo rozglądał się po nim, tak jakby miał 3 głowy. Nie rozumiem po co było mu pakowanie się w te całe narkotyki, ale tym razem to ja miałem przewagę i mogłem mu zadawać tyle pytań ile mi się podobało. W końcu idziemy do MOJEGO domu.

- Dlaczego mieszkasz w takim miejscu? – zapytał mnie. Widać było, że całe to miejsce nie przypadło mu zbytnio do jego „wyrafinowanego” gustu.
- Przeszkadza Ci fakt, że masz gdzie spać? – zapytałem, po raz kolejny nie myśląc nad konsekwencjami moich słów. Potrafię być takim idiotą…
- Mam tu spać? – zapytał kiedy już weszliśmy do mojego mieszkania. 

Wszedł, porozglądał się po wszystkich pokojach w domu, widać było, że jest rozczarowany, ale ja serio miałem to w dupie. Patrzyłem się na niego i zastanawiałem dlaczego w ogóle przyszedł do mnie po te dragi. Mój niewyparzony język po raz kolejny dał o sobie znać i mimo, że nie chciałem wcale tego wiedzieć zapytałem.

- Po co Ci to w ogóle było?
- Ale co masz na myśli? – oderwał wzrok od wystroju mojego domu i spojrzał na mnie. Jego oczy były bardzo niebieskie i błyszczały. Pierwszy raz w życiu widziałem tak piękne oczy. Można było w nich utonąć. Chwileczkę, co ty pierdolisz, Styles? O czym ty teraz myślisz, poojebało Cie?
- Mam na myśli to całe zamieszanie z narkotykami. Błagam Cię, wyglądasz jakby niczego, nigdy Ci nie brakowało, a jednak chciałeś jeszcze więcej i przez to jak mniemam straciłeś wszystko inne. Po co Ci to było? – Chuj Cie to obchodzi, Harry? A dobra, co się będę oszukiwał. To było bardzo interesujące, biorąc pod uwagę, że spał w moim domu chciałem po prostu wypytać się po co w ogóle mu to było. Chciałem się tego dowiedzieć i koniec. Sam nie wiem do czego było mi to potrzebne, ale chciałem wiedzieć.
- To nie twoja sprawa. Ty też nie odpowiadasz na moje pytania, więc dlaczego niby ja miałbym odpowiadać na twoje? – zapytał wyraźnie zdenerwowany moim pytaniem. Och, więc tak chcesz się bawić, Tomlinson? Nie ze mną, kurwa. Nie w moim domu.
- Twoje pytania były idiotyczne, a moje nie są, więc odpowiedz. – Powiedziałem bardzo wkurwiony. Powstrzymywałem się, żeby mu nie przywalić. Czy on ze mną grał w jakąś idiotyczną grę? To nie było zabawne, a jedyne co on zrobił to było zaśmianie się.
- Dobra, nie chcesz to nie mów i tak prędzej czy później mi powiesz, więc poczekam. – uśmiechnąłem się cwaniacko i poszedłem do kuchni. 

Byłem strasznie głodny. Przez to wszystko zapomniałem zrobić zakupów, a czekanie w komisariacie nie jest zbyt przyjemnym „doznaniem”. Otworzyłem lodówkę i jedyne co w niej zobaczyłem to przeterminowane mleko. KURWA. Muszę iść do sklepu. Bez chwili zawahania poszedłem do mojego pokoju, a Louis tylko mi się przyglądał. Kiedy po chwili z niego wyszedłem on stał tam i świdrował wzrokiem całe mieszkanie. Kolejny raz. Kiedy mnie zauważył szybko się odwrócił.

- Wychodzisz gdzieś? – zapytał wyraźnie zaciekawiony. Ugh… Te wszystkie pytania, wole mieszkać sam, on zostaje tutaj tylko jedną noc, a potem niech radzi sobie sam.
- Tak idę do sklepu.
- Mogę iść z Tobą?
- Pod warunkiem, że odpowiesz mi na moje pytanie, to które zadałem Ci wcześniej. – uśmiechnąłem się cwaniacko i czekałem na Jego reakcję.

 A co? Chciał grać w tą pieprzoną grę? To teraz właśnie sobie w nią pogramy. Jedynym co zrobił chłopak było skinięcie głową i założenie butów. O kurwa, udało mi się. Nie wiedziałem, że pójdzie aż tak łatwo. Szybko powtórzyłem Jego ruch, założyłem swoje buty, upewniłem się, że mam telefon, portfel i klucze i wyszliśmy z mojego mieszkania.

*perspektywa Louisa*
Pojechałem razem z tym chłopakiem do jakiegoś starego bloku. Wyglądał gorzej niż dom z jakiekolwiek horroru. Szliśmy przez obleśną klatkę schodową. Nie było tam windy? Rozumiecie? Z ścian odchodziła farba i czuć było smród na całej klatce. Dalej nie mogę uwierzyć jak można żyć w takich warunkach . Całą drogę do jego mieszkania rozglądałem się wszędzie z niedowierzaniem i niby ja tu mam mieszkać? Chyba sobie śni. Doszliśmy do jego mieszkania i od razu zaczęły się pytanie DLACZEGO? CZEMU? PO CO? A co go to obchodzi czemu chciałem sobie zajarać skręta. Po prostu chciałem spróbować czy to tak wiele?  Jedyne o czym teraz marzyłem to tylko położyć się w łóżku. Grrr ale nie w takim jak on ma! Jestem wychowany w innych warunkach i dla mnie taka mała klitka to coś strasznego. Pokój chłopaka wyglądał normalni . Łóżko na środku z niebieską pościelą, pod ścianą szafa i małe okno, kuchnie miał połączoną razem z salonem, Przynajmniej ma sofę i pewnie to właśnie ja będę na niej spał, ale nie ważne ... Nie chciałem tu już siedzieć i jedynym wyjściem było pójście z Harry’m do sklepu, ale on jak zwykle ma jakieś warunki. Muszę mu teraz wszystko wyjaśnić…

-To jak powiesz mi? - zapytał spokojnie wychodząc z klatki schodowej
-Po prostu chciałem sobie zapalić. Nigdy tego nie robiłem…
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz? - zapytał śmiejąc się
-Taa

Nie chciało mi się z nim już gadać . Szliśmy w ciszy w stronę Tesco gdy nagle zauważyłem JEGO. Wysoki blondyn o niebieskich oczach z aparatem na zębach. Od razu przypomniało mi się zdarzenie o którym tak bardzo chciałem zapomnieć…

-Harry wracajmy! - poprosiłem go
-Ale ...
-Proszę - widział moje przerażenie w oczach
-Co się stało? - zatrzymał mnie
-Po prostu chodźmy - patrzyłem nadal w kierunku blondyna
-O niego Ci chodzi? - skierował palec w kierunku w którym się patrzyłem
-Proszę chodźmy!
-O Nialla Ci chodzi? - wypowiedział jego imię i zaczął się śmiać - Haha dobre dobre
-Znasz go?
-Jak widać! - odpowiedział i zaczął wołać chłopaka do nas
Blondyn zaczął rozglądać się wokół siebie . Dopiero po chwili  nas dostrzegł. Nie minęło 5 minut a on już był koło nas i witał się z Harry’m.

-Siemanko Niall! Kope lat, dawno się nie widzieliśmy - zaczął Harry
-Yep! Po staremu, jestem taki sam jak kiedyś.
-Aaa tak w ogóle to jest Louis – Harry i Niall skierowali swoje oczy na mnie
-My się znamy panie Tomlinson? Czyż nie? – Niall uśmiechnął się sztucznie i zaczął się śmiać
- … , śpieszymy się - odpowiedziałem i chciałem jak najszybciej stąd iść
-Aa rzeczywiście , wpadnij do mnie kiedyś . Dalej mieszkam tam gdzie kiedyś – powiedział Harry, nie mógł zrobić za dużo, bo już ciągnąłem go za ramię idąc w przeciwnym kierunku
-Na pewno wpadnę, niech będzie też twój przyjaciel - przygryzł wargę i posłał mi całusa

WTF ?! Czy mi się tylko wydawał czy on właśnie? Dobra nie ważne. Odeszliśmy od niego jak najszybciej i poszliśmy do sklepu po zakupy. Harry bardzo uważnie mi się przyglądał. Widać było, że zastanawia się nad tym dlaczego zareagowałem tak widząc Nialla, no i skąd go znam. Wiedziałem, że to pytanie go nurtuje. Widziałem to w Jego cudnych oczach. Zaraz, zaraz, co kurwa?! Znam go, ale po raz kolejny zaznaczam, że to nie jest sprawa Harry’ego. Po raz kolejny zaznaczam, że i tak to pewnie ze mnie wyciągnie, ale będzie się musiał wysilić, żebym cokolwiek mu powiedział. Po pierwsze mam nadzieję nie musieć spać na Jego sofie, tylko w jakimś przyjemniejszym, a przede wszystkim wygodniejszym miejscu. Harry szturchnął mnie lekko wyrywając mnie z mojej zadumy.

- Hej, Louis nie chcesz czegoś? - miałem ogromną ochotę na to, żeby wrócić do domu, ale jak wiadomo prędko mnie tam nie zobaczą.
- Nahh, dzięki ale nie jestem głodny. – powiedziałem, odwróciłem się na pięcie i chciałem pójść dalej, ale Harry pociągnął mnie za łokieć z wyraźnie wkurzonym wyrazem twarzy.
- I tak musisz coś zjeść, więc nie marudź albo sam Ci coś wybiorę i to będzie tak paskudne, że będziesz po tym rzygał przez miesiąc więc lepiej bądź dla mnie miły, Tomlinosn. – wycedził przez zaciśnięte zęby i patrzył głęboko w moje oczy. Kurde, no uwielbiałem go tak wkurzać, mimo, że znaliśmy się krótko, to uwielbiałem widzieć go takiego rozdrażnionego. 
- Ale ja serio nie jestem głodny. – wyrwałem się z Jego „uścisku” i poszedłem w inną stronę. Dał mi spokój. Jestem pewien, że się na mnie odegra biorąc po uwagę fakt, że będę spać u niego w domu, ale walić to. Nie będę się zastanawiał nad jedzeniem. Nie chce mi się teraz nawet zastanawiać nad Niallem, to nie jest mi potrzebne w tym momencie. Chciałbym się wykąpać, ale sam fakt że będę musiał zrobić to w tej jego melinie przyprawia mnie o zawał. Jak można mieszkać w tak okropnym miejscu? Nie rozumiem go… Kiedy dotarłem do kasy zacząłem się rozglądać poszukując Harry’ego. Zauważyłem go w najdalszej możliwej kasie, tylko i wyłącznie dlatego, że był taki wysoki, a wysokości dodawały mu jeszcze Jego włosy. Całe szczęście, że jest taki duży. Szybko do niego dołączyłem i razem wyszliśmy ze sklepu. Harry kolejny raz nie umiał utrzymać języka za zębami i kolejny raz wyparował z nieodpowiednim pytaniem.
- Skąd znasz Nialla? – zapytał, a ja gwałtownie odwróciłem głowę w Jego stronę. 



 ~~~~~~~~~~ 
 Jesteście zajebiści kochamy Was, jesteście cudowni,bo coraz Was tu więcej i jak widzimy czytacie i bardzo się z tego cieszymy :)
 Natalia i Olivia

Aaaa, no i następny rozdział w sobotę, o ile pracuś Natala znowu się nie spóźni ze swoją częścią.... I tak wiesz, że Cię kocham kochanie, ale mogłabyś ruszać dupe troszeczkę szybciej
Olivia :))

2 komentarze:

  1. wspaniale piszesz,licze na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu... kim jest Niall? Oh... oł... cóż za emocje... intryga się rozkręca... ta... co skrywa Louis...? uh...
    Haha I love myself XD

    OdpowiedzUsuń