sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 4.



*perspektywa Harry’ego*

Wiem, kurwa doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinienem się wtrącać, że nie powinienem pytać o to skąd Louis zna Nialla, ale to nie moja wina, że mam ciekawską naturę i w ogóle nie umiem tego opanować. Widziałem, że pytanie, które mu zadałem kompletnie go zaskoczyło, próbowałem się opanować przez całe zakupy, ale ja po prostu nie umiałem dusić tego w sobie. Po chwili ciszy i przenikającym spojrzeniu jakie otrzymałem od chłopaka, postanowiłem zapytać kolejny raz.

- Powiesz mi skąd znasz Nialla czy nie powiesz i znowu będziemy siedzieć w tej ohydnej ciszy i się zastanawiać nad życiem? – zapytałem chyba dosyć groźnie, ale nie chciałem żeby to tak zabrzmiało…
- Nie będę opowiadał Ci o moich osobistych sprawach, więc się nie wtrącaj. Wiesz o mnie i tak już za dużo, o wiele za dużo. – powiedział kierując się w stronę mojego mieszkania.
- Masz spać w moim domu. To chyba logiczne, że chce się dowiedzieć czy mimo to, że jesteś tak strasznie bogaty nie jesteś jakimś psycholem, który mnie zabije w nocy. Mimo, że na takiego nie wyglądasz. – ostatnie zdanie mruknąłem cicho mając nadzieję, że nie usłyszy, ale moje szczęście było tak ogromne, że oczywiście usłyszał.
- Coś ty powiedział? – zapytał wyraźnie wkurwiony tym co powiedziałem.
- No proszę Cię, serio nie wyglądasz jak jakiś gangster z ulicy. Wyglądasz raczej na spokojnego chłopaka, który przez przypadek się zagubił. – powiedziałem uśmiechając się na samą myśl jak bardzo teraz wkurzyłem go moimi słowami.
 Myślałem, że wtedy się wkurzył? Teraz to się wkurwił! Miałem wrażenie, że rzuci na ziemie reklamówki z zakupami, które mu dałem i się na mnie rzuci z łapami, ale strzelam, że i tak nie umie się bić, a po za tym, to ja jestem silniejszy, większy no i umiem się bić, więc chyba nie ma co zaczynać.

- Nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił. Niall to mój stary kolega ze szkoły i nie mam zamiaru do tego wracać, a teraz otwórz mi drzwi do mieszkania. – wysyczał przez zęby.

Zrobiłem posłusznie to co kazał i wpuściłem go pierwszego. Zachowałem się jak prawdziwy gentlemen przy damie swojego życia. Kiedy weszliśmy rozpakowałem zakupy i zacząłem gotować. Louis usiadł na krzesło w kuchni i wpatrywał się w okno. 
- O czym myślisz? – zapytałem widząc zadumaną minę chłopaka, no i trochę z nudów.
- Myślę o tym, gdzie mam jutro spać, bo zostaję tutaj tylko na jedną noc. – odpowiedział nie odwracając wzroku od okna. 

No wiedziałem, że mu się tu nie podoba. W duchu dziękowałem mu też za to, że zabiera stąd swój seksowny tyłek i wreszcie się go pozbędę ze swojego życia i wrócę do mojego, normalnego.

- Powiesz mi dlaczego zachowywałeś się tak dziwnie jak spotkaliśmy Niallera? – zapytałem po raz kolejny w ogóle nie zastanawiając się nad tym czy Louis może się wkurzyć. 

Tym razem gwałtownie odwrócił głowę w moją stronę, kiedy ja stawiałem już 2 pełne talerze spaghetti na stole.
- Po prostu nie lubiliśmy się, okey? – odpowiedział. Wiedziałem, że bardzo chce uniknąć tematu, ale ja chciałem się dowiedzieć jak najwięcej było możliwe. Po raz kolejny sam nie wiedziałem dlaczego.
- Dlaczego niby tak bardzo się nie lubiliście? – zapytałem jedząc makaron i zerkając tylko na łagodniejącą twarz chłopaka.
- Naśmiewał się ze mnie. – odpowiedział jak gdyby nigdy nic. 

Nie rozumiem dlaczego pytanie o samego Nialla tak go zdenerwowało, a kiedy zapytałem go co robił odpowiedział to ze stoickim spokojem. Zachowywał się jak baba z tymi swoimi humorami. Nawet Kate nie miała aż takich wahań nastroju.

- Jak to naśmiewał się z Ciebie? Przecież Niall jest kompletnie nie groźny. Przecież Jego nawet nie idzie się bać. – powiedziałem wciąż jedząc makaron. Byłem strasznie głodny.
- No normalnie. Nie byłem typem gościa, którego wszyscy w szkole lubili, więc jak Cię nie lubią to się z Ciebie śmieją, czego tutaj nie rozumiesz? – zapytał zaczynając dopiero jeść. Widziałem w jego oczach pewien rodzaj tajemniczości. Wiedziałem, że nie mówił mi wszystkiego, czego się spodziewałem, ale co takiego jeszcze mógł zrobić Niall?
- No, nie rozumiem dlaczego akurat Niall się na ciebie uwziął i nie rozumiem dlaczego nie mówisz mi wszystkiego. Jestem pewien, że nie tylko o to, że się z Ciebie naśmiewał, chodzi. Myślę, że tutaj chodzi o coś więcej. – spojrzałem na niego. 

Zauważyłem, że błękit Jego oczu nie jest taki jak zawsze, a zrobił się ciemniejszy. Jego oczy były zimne. Nie do końca wiedziałem jak zareaguje na moje dedukowanie, ale sam byłem z siebie kurewsko dumny, że zamknąłem go w takiej sytuacji. Sytuacja bez wyjścia, Tomlinson. Teraz już musisz mi odpowiedzieć. Mówiłem, że sobie pogramy w tą grę, sam chciałeś, to teraz proszę bardzo. Grajmy!

*Perspektywa Louisa*

Nie mogłem mu powiedzieć całej prawdy . Nie może wiedzieć czemu taki jestem czemu boje się ludzi a w szczególności Nialla... Co go to w ogóle interesuje. Najlepiej jakby zajął się swoim życiem a nie wtrącał w moje.

-Odpowiedz na moje pytanie!
-Co się w ogóle interesuje czemu boje się Nialla? - Zapytałem go.
-Bo to dziwne, on jest nie groźny - zaczął się głupi śmiać.
-Niegroźny? Ty chyba sobie kpisz. Jakbyś Ty się czuł wchodząc codziennie do szkoły i tylko modlił o to żeby Cie nie znalazł? Jakbyś się czuł gdybyś codziennie był poniżany, bity i wyśmiewany przez rówieśników? Co byś zrobił jakby wyzywali Cie od ciot, wieśniaków, kujonów, łamag i frajerów? - powiedziałem patrząc na niego.
- No właśnie, nic! Nie wiesz co ja czułem wtedy i czuje nadal jak widzę tego pieprzonego blondyna na ulicy! Nie wiesz i nigdy się nie dowiesz.
-Emm... Lou przykro mi z tego powodu.
-Przykro Ci? Jak ci może być przykro? Do cholery Harry czego Ty ode mnie chcesz? – zapytałem, a w oczach miałem łzy.
-Chce Ci pomóc. - podszedł do mnie.
-Mi się nie da pomóc. Jestem pieprzonym skurwielem. Jestem nikim! Nikim!
-Nie prawda...
-Harry bądźmy szczerzy. Gdybym wtedy nie kupił od Ciebie zioła, gdyby  policja mnie nie zatrzymała nie musiałbyś siedzieć tu ze mną... Widać, że Ci to nie idzie na rękę... Jestem nikim… - powtórzyłem kolejny raz
-Lou?
-Co chcesz? - chwycił mnie z nadgarstki
-Ałł - poczułem ból a chłopak podniósł moje rękawki
-Why? Lou? Czemu?
-Może jestem bogaty, może miałem wszystko czego zapragnąłem, ale nigdy nie poczułem miłości ze strony ojca i matki. Nigdy nie miałem przyjaciół. Zawsze byłem w szkole wyzywany od grubasów. Ludzie zadawali się ze mną dlatego, że miałem ładą bogatą siostrę. Wszystko dla kasy - przerwałem - jestem nikim, zrozum, nie warto się przejmować kimś takim jak ja - milczał - DZIEŃ MOJEJ ŚMIERCI BĘDZIE NAJSZCZĘŚLIWSZYM DNIEM
-Chcesz się zabić?
-Powiedź mi po co żyć? Ma to w ogóle jakiś sens? – płakałem, a chłopak nadal nie wiedział co powiedzieć.
- Marzenia trzeba spełniać?
-Tak, ale...
-Nie ma żadnego ale!
-Nie zrobisz tego? Lou! Nie możesz się zabić!
-Jeśli znajdzie się chodź jena osoba dla której warto żyć będę żył…

Powiedziałem i skierowałem się w stronę pokoju . Zostawiłem zdezorientowanego chłopaka samego. Nie wiem czemu mu o tym wszystkim powiedziałem. Może dlatego, że jest jedyną osobą która ze mną rozmawia? Jedyną osobą, która może mnie uratować! Położyłem się do łóżka, założyłem słuchawki, włączyłem muzykę, usnąłem...

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno wprost na moją twarz. Przebrałem się w ubrania chłopaka które znalazłem w szafie. Poszedłem do kuchni. Chłopak spał na kanapie, a na stole stała pusta butelka po wódce. Czyżby Harry nie wytrzymał i się upił? A może ma już dość mnie i chciał jakoś wszystko odreagować?

Wyciągnąłem z szafki długopis i kartkę. Napisałem krótką wiadomość do chłopaka:

Emm drogi Harry
Harry ! Nie wiem czemu Ci to wszystko powiedziałem. To był błąd! Muszę sobie wszystko przemyśleć . Nie szukaj mnie! Chodź tak pewnie tego nie zrobisz.  
Kiedyś wrócę!
                                      Lou

P.s. to nie ma sensu, JESTEM NIKIM!
P.s. Nie obraź się ale musiałem wziąć kilka twoich ubrań. Oddam Ci je…

Odłożyłem kartkę na stolik i położyłem na niej wódkę tak, żeby była w widocznym miejscu i żeby miał pewność, że chłopak ją znajdzie. Spakowałem kilka koszul chłopaka i spodni. Ubrałem buty i poszedłem przed siebie. Nie wiedziałem gdzie, po prostu chce iść jak najdalej stąd. Jak najdalej od Londynu...! Jak najdalej od całego mojego dotychczasowego życia… Jak najdalej od Harry’ego…?



~~~~~~~



Mamy już ponad 600 wejść na bloga za co bardzo, bardzo chciałyśmy wam podziękować. Wiemy, że ta część była smutna, przygnębiająca i po prostu nie poprawiająca humoru, ale jak wszędzie trochę dramaturgii musi być. Mamy nadzieję, że Wam się podoba, mamy ogromną nadzieję na komentarze i do następnej soboty :))
Natalia i Olivia


5 komentarzy:

  1. Dobra, dzisiaj mam nastrój na bardziej wyczerpujący komentarz niż pisałam wcześniej :D

    Przede wszystkim to... wszystko jest super, fajnie, świetnie, ale nie sądzicie, że wszystko dzieje się za szybko? Koleś zna Harry'ego od jakichś dwóch dni i już snuje mu wywody na temat sensu własnego życia...? Trochę to nie na miejscu, nie sądzicie?
    Tak poza tym to rozdziały są O WIELE za krótkie. Po przeczytaniu czuje się niedosyt,a nawet można nie poczuć, że się cokolwiek przeczytało. Już koniec? Tak szybko? To to się w ogóle zaczęło?
    Nie bierzcie tego za krytykę, nie chciałam być niemiła, po prostu wyrażam swoje zdanie i sugeruję małe zmiany, a wszystko po to, żeby było tylko coraz lepiej.

    Tak ogólnie rzecz biorąc to postać Louisa trochę mi ciebie przypomina misiu :D Tak jakoś.

    PISZCIE DŁUŻSZE TE ROZDZIAŁY BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Ci przypomina Louis? No kto by pomyślał, kto by pomyślał... A Harry w takim razie? Chciałabym takiego spotkać i mieć gdzieś czy się wkurzy, czy nie, ale się przytulić.
      Olivia

      Usuń
  2. super nie moge sie doczekac dalej!. czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. <3
    Mam mało czasu, ale wystarczająco, żeby powiedzieć, że... Gdyby mi ktoś tak zajebał ubrania, to bym się serio wkurwiła.
























































    No okej. Dla Louis'a można zrobić wyjątek.
    Odda? Haha, zobaczymy!
    Lecę dalej! xx

    OdpowiedzUsuń